„Nigdy nie wierzyłam w przeznaczenie, dopóki nie wydarzyło się TO.” [Historia z życia wzięta – Alicja, 34 lata]

Gdy życie zaskakuje – Alicja opowiada o niezwykłym wydarzeniu, które zmieniło jej spojrzenie na przeznaczenie.

Opowiadanie z życia wzięte - prawdziwa historia i koleje losu 34-letniej Alicji, która nie wierzyła w przeznaczenie. / Fot.: media.istockphoto.com.Opowiadanie z życia wzięte - prawdziwa historia i koleje losu 34-letniej Alicji, która nie wierzyła w przeznaczenie. / Fot.: media.istockphoto.com.
Nigdy nie byłam typem, który wierzy w znaki z nieba, zbiegi okoliczności czy „wszystko dzieje się po coś”. Lubiłam kontrolować życie – planować, analizować, przewidywać. Kiedy coś szło nie tak, szukałam winy w sobie lub w logice sytuacji, nigdy w „losie”.

Dlatego ten dzień też miał być zwykły. Ot, środa jak każda inna. Praca, zakupy, telefon do mamy, szybki serial na wieczór. Ale los – jak się okazało – miał dla mnie zupełnie inne plany.

Tego dnia wyszłam z biura nieco wcześniej. Miałam odebrać zamówienie z pralni, ale okazało się, że kurier się spóźnił i wszystko będzie dopiero za godzinę. Zdenerwowana, postanowiłam przejść się w stronę starego osiedla, gdzie mieszkałam kiedyś jako dziecko.

Powrót do miejsc, które znasz

Szłam znaną mi ulicą, ale wszystko wyglądało inaczej. Drzewa wyższe, bloki bardziej szare niż w dzieciństwie, a sklepik z lodami zastąpiony nowoczesnym salonem kosmetycznym. I wtedy go zobaczyłam.

Mężczyzna, może w moim wieku, stał na przystanku i rozmawiał z jakąś starszą panią. Był ubrany zwyczajnie – ciemna kurtka, jeansy, sportowe buty – ale w jego twarzy było coś znajomego. I zanim zdążyłam przeanalizować, skąd mogłabym go znać, on spojrzał na mnie. Uśmiechnął się.

„Alicja?”

Zatrzymałam się jak wryta. Przez moment nie mogłam nic powiedzieć. A potem świat jakby zatrzymał się w miejscu.

Przeszłość wraca wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewasz

To był Michał. Mój najlepszy przyjaciel z podstawówki. Chłopak, który mieszkał piętro niżej i z którym chodziłam na wagary, dzieliłam pierwsze sekrety i który… zniknął nagle pewnego lata. Jego rodzice się rozwiedli i wyjechali do Anglii. Nie mieliśmy kontaktu od ponad dwudziestu lat.

Polecamy również:  „Mówił, że kocha, a potem zniknął z moimi oszczędnościami”, historia z życia wzięta – Anna, 29 lat

— Michał?! — wykrztusiłam w końcu.

Przytaknął. Podszedł bliżej i zanim zdążyłam się otrząsnąć, przytulił mnie mocno. I wtedy coś we mnie pękło. Te wszystkie wspomnienia, emocje, dziecięce marzenia, zamknięte gdzieś na dnie serca – wróciły z pełną mocą.

„Nie wierzyłem, że jeszcze kiedyś cię spotkam. Ale coś mi kazało dzisiaj przyjechać właśnie tutaj.”

Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. Ten przypadek… nie był przypadkowy?

Wspomnienia mają swoją wagę

Usiedliśmy na ławce obok przystanku. Michał opowiedział mi, co działo się przez te wszystkie lata. Jak jego mama wyjechała z nim do Leeds, jak zaczynał wszystko od nowa w obcym języku i jak trudno mu było przystosować się do życia tam, z dala od wszystkiego, co znał.

Opowiadał, że mimo lat, wciąż często myślał o Polsce. I o mnie.

„Byłaś moim pierwszym bezpiecznym miejscem. I wiesz… to się zapamiętuje na zawsze.”

Słuchałam, mając wrażenie, że znów mamy po trzynaście lat i siedzimy na trzepaku, planując, co zrobimy w wakacje. Tyle że tym razem życie naprawdę zdążyło nas już porządnie potarmosić.

Czy można zacząć od nowa?

Zaproponowałam kawę – w pobliskiej kawiarni, która kiedyś była piekarnią z najlepszymi drożdżówkami. Uśmiechnął się, mówiąc:

„Pamiętam, jak kradliśmy stamtąd bułki maślane. Właściwie ty kradłaś, ja tylko stałem na czatach.”

Śmialiśmy się długo, jakby te dwadzieścia lat nie istniały. Jakby czas postanowił się zatrzymać, przynajmniej na chwilę, tylko dla nas.

W kawiarni zaczęliśmy mówić o teraźniejszości. Michał był znowu w Polsce – na chwilę, ale już z myślą o powrocie na stałe. Jego ojciec niedawno zmarł, zostawiając mu mieszkanie w Gdyni, które wymagało remontu i… decyzji, czy wracać.

Polecamy również:  Gotowe mądre życzenia imieninowe dla Agnieszki [50 pomysłów]

Zapytałam wprost:

— I co, wrócisz?

Zamilkł. Przez moment patrzył na filiżankę. A potem powiedział:

„Nie wiem jeszcze. Ale wiem, że dziś spotkałem kogoś, za kim tęskniłem pół życia. I może to właśnie odpowiedź.”

Znaki, których wcześniej nie widziałam

Wyszliśmy z kawiarni późnym popołudniem. Zrobiło się chłodniej, liście tańczyły po chodniku, jakby same chciały coś powiedzieć. Michał odprowadził mnie na tramwaj. Pożegnanie było dziwnie ciche, zawieszone gdzieś pomiędzy teraźniejszością a przeszłością.

„Zawsze marzyłem, że jeszcze kiedyś cię odnajdę. Ale nigdy nie sądziłem, że to się naprawdę wydarzy.”

Kiedy drzwi tramwaju się zamknęły, nie potrafiłam oderwać wzroku od jego sylwetki. Stał i patrzył, aż zniknęłam z pola widzenia.

W domu długo nie mogłam zasnąć. Wszystko wydawało się tak… nierealne. Ale też tak bardzo prawdziwe. I wtedy pomyślałam:

Może przeznaczenie to po prostu drugi sposób mówienia o tym, co nigdy nie zniknęło z serca?

Coś się we mnie zmieniło

Kolejne dni mijały jak we śnie. Pracowałam, spotykałam się z ludźmi, gotowałam, scrollowałam media społecznościowe – wszystko po staremu. A jednak w głowie wciąż miałam jedną rozmowę, jedną osobę, jedno spotkanie, które jakby wyrwało mnie z utartych schematów.

Nie odzywał się. Ale ja też nie napisałam. Z jednej strony bałam się, że to wszystko było tylko chwilą, wzruszeniem, wspomnieniem, które lepiej zostawić w przeszłości. Z drugiej – nie mogłam przestać myśleć o jego słowach.

„Spotkałem dziś kogoś, za kim tęskniłem pół życia.”

Te słowa rozbrzmiewały mi w głowie jak refren piosenki. I im dłużej o nich myślałam, tym bardziej rozumiałam, że ja też tęskniłam. Może nie tylko za nim – ale za sobą, tą wersją siebie, którą znałam wtedy. Dziewczyną, która nie bała się śmiać głośno, ufać, mówić wprost, marzyć.

Polecamy również:  "Nie bój się marzyć." [Historia z życia wzięta - Piotr, 34]

Nie wszystko trzeba rozumieć, żeby poczuć

Kilka dni później dostałam wiadomość. Krótką. Tylko trzy słowa.

„Wciąż jesteś tam?”

Uśmiechnęłam się. Odpisałam bez namysłu.

„Zawsze byłam.”

Spotkaliśmy się jeszcze tego samego wieczoru. Bez planu, bez napięcia, bez wielkich słów. Usiedliśmy na ławce w parku, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie. Nie potrzebowaliśmy wielkich gestów. Cisza między nami była spokojna, bezpieczna. I wystarczająca.

„Wiesz… chyba w coś wierzysz. Nawet jeśli jeszcze sobie tego nie uświadomiłaś.”

Patrzyłam na niego i wiedziałam, że ma rację. Nie wierzyłam w przeznaczenie. Ale teraz wierzyłam w to, że pewne spotkania po prostu mają się wydarzyć. I że czasem to, czego potrzebujemy najbardziej, znajduje nas w chwili, gdy najmniej się tego spodziewamy.

Przeznaczenie – albo po prostu życie

Dziś mija rok od tamtego spotkania. Mieszkamy razem. Michał został w Polsce, remont w Gdyni jeszcze trwa, ale dom tworzymy tutaj – na razie między filiżankami kawy i wspomnieniami, które teraz tworzymy na nowo.

Codzienność nie jest idealna, ale pierwszy raz od dawna czuję, że nie muszę już wszystkiego kontrolować. Czasem wystarczy… dać się prowadzić.

I choć wciąż nie umiem tego logicznie wytłumaczyć, wiem jedno:

„Nigdy nie wierzyłam w przeznaczenie, dopóki nie wydarzyło się TO.”

Cykl wzruszających, prawdziwych opowiadań, kolei losu i historii z życia wziętych na 4lejdis.pl.

By Adrianna Nowacka

Adrianna Nowacka, 25-letnia absolwentka polonistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, łączy pasję do literatury z zamiłowaniem do aktywnego trybu życia i zdrowego odżywiania. Entuzjastka siatkówki, biegania i tenisa, na co dzień inspiruje innych do dbania o zdrowie i kondycję fizyczną. Na łamach portalu publikuje treści związane z dietą i przepisami kulinarnymi, promując zrównoważone i smaczne podejście do jedzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *