Marek i Janek znali się od lat – już w szkole byli nierozłączni, wspólne pasje, przygody i plany na przyszłość związały ich mocną przyjaźnią. Marek był ambitny, lubił stabilizację i miał jasno wytyczony plan na życie, za to Janek – trochę buntownik, trochę marzyciel – zawsze szukał czegoś, co przyniesie mu szybki zysk i trochę adrenaliny. Mimo różnic, byli blisko.
Gdy dorosłe życie wzięło ich w swoje tryby, Marek po skończeniu studiów zaczął pracę w firmie IT, a Janek imał się różnych zajęć: od sprzedaży kosmetyków przez różne sklepy internetowe, po krótką karierę w gastronomii.
Po latach próbowania różnych zawodów Janek postanowił, że chce otworzyć własny sklep z elektroniką – wierzył, że to jego wielka szansa. Wszystko było już gotowe: miał wynajęty lokal, wstępne porozumienia z hurtownikami, a nawet znajomego, który obiecał pomoc w promocji. Brakowało tylko jednego: kredytu, by ruszyć z pełną parą. Janek, choć pomysłowy, nie miał najlepszej historii kredytowej. Wiedział, że bez wsparcia kogoś godnego zaufania bank nie przyzna mu pożyczki. Gdy zaproponowano mu, że może starać się o kredyt pod warunkiem, że znajdzie poręczyciela, bez wahania pomyślał o Marku.
Prośba o pomoc – pierwszy dzwonek
Janek przyszedł do Marka z bukietem dobrych intencji i entuzjazmem. Był przekonany, że przyjaciel go zrozumie. Opowiedział o swoim planie na sklep, pokazał wyliczenia, nawet foldery z elektroniką, którą miał zamiar sprzedawać. „Marek, to będzie złoty interes! W dzisiejszych czasach elektronika to żyła złota. Ludzie kupują na potęgę, przecież to jest biznes, który nie może się nie udać!„. Choć Marek miał wątpliwości, z początku nie powiedział nic – chciał, żeby przyjaciel odniósł sukces i wierzył, że jeśli Janek prosi o pomoc, to na pewno przemyślał wszystko bardzo dokładnie.
Marek odłożył decyzję na kilka dni – nie tyle ze względu na wątpliwości, co z chęci upewnienia się, że zrozumiał, na co się pisze. Bank przedstawił mu wszystkie możliwe ryzyka, ale Janek wciąż zapewniał: „To tylko formalność! Spłacę to szybko, ledwo zdążysz zauważyć, że jestem ci cokolwiek winny!„. Był taki przekonujący, że Marek, mimo obaw, przystał na prośbę.
Nowy biznes Janka
Sklep ruszył w połowie wiosny i z początku wszystko wyglądało świetnie. Janek sprzedawał, reklamował, codziennie rozmawiał z klientami i śledził, co najlepiej się sprzedaje. Marek, zajęty swoją pracą, był zadowolony, że podjął właściwą decyzję. Janek opowiadał mu o sukcesach, o pierwszych dochodach, o planach na rozwój – mówił nawet, że myśli o nowym, większym lokalu. Marek poczuł, że może pomóc przyjacielowi i że warto było to zrobić.
Jednak po kilku miesiącach sprawy zaczęły wyglądać nieco gorzej. Choć Janek początkowo miał spory ruch w sklepie, coraz trudniej było mu utrzymać sprzedaż na odpowiednim poziomie. W branży pojawiło się kilka dużych sieciówek, które przyciągały klientów niższymi cenami. Do tego problemy z dostawcami, spadek zainteresowania elektroniką na rynku i, jak mówił, kilka nietrafionych decyzji marketingowych doprowadziły do tego, że sklep przynosił coraz mniejsze dochody.
Marek nadal nie przejmował się, wierząc w Janka i jego zdolności do wybrnięcia z trudnej sytuacji. Niestety, Janek zaczynał sobie nie radzić – zobowiązania wobec banku rosły, a do tego doszły opóźnienia w płatnościach dla hurtowników. W końcu doszło do tego, że Janek zaczął unikać kontaktów z Markiem, wstydząc się przyznać, że jest na skraju bankructwa.
Przełom: telefon od banku
Marek był w biurze, gdy zadzwonił telefon. „Panie Marku, dzwonimy w sprawie zobowiązania zaciągniętego przez pana Janka Kowalskiego. Niestety raty od dwóch miesięcy nie są spłacane. Zgodnie z umową, jako poręczyciel jest pan zobowiązany do pokrycia zaległości. Termin najbliższej raty przypada na przyszły tydzień.” Zszokowany Marek dopiero teraz uświadomił sobie pełne konsekwencje swojego podpisu. To, co wydawało się formalnością, okazało się realnym obciążeniem, które teraz spadało na jego barki.
Przez pierwsze dni Marek próbował rozmawiać z Jankiem, jednak ten unikał kontaktu. Gdy w końcu udało im się spotkać, Janek, zamiast przyznać się do błędów, zaczął usprawiedliwiać się, tłumacząc, że „potrzebuje jeszcze tylko trochę czasu„. Marek zgodził się zaczekać, licząc, że przyjaciel w końcu uporządkuje swoje sprawy.
Spirala zobowiązań
Czas jednak mijał, a Janek nadal nie spłacał kredytu. Bank zaczął coraz mocniej naciskać na Marka, który, by uniknąć postępowania komorniczego, zdecydował się spłacać raty z własnej kieszeni. Początkowo raty nie były duże, więc dawał radę, choć z coraz większym trudem. Ale z czasem zaczęły pojawiać się kolejne opłaty: odsetki, dodatkowe prowizje za opóźnienia. Marek musiał zacząć oszczędzać na codziennych wydatkach, rezygnować z planów wakacyjnych i zakupów, które wcześniej były jego sposobem na oderwanie się od pracy.
Mimo wysiłków Marek zaczął mieć problemy finansowe, a obciążenie kredytem wpłynęło na jego zdolność kredytową. Nie mógł myśleć o kupnie większego mieszkania, które planował, ani nawet o wymianie samochodu. Z biegiem czasu ich przyjaźń zaczęła wygasać. Janek wycofał się z życia Marka, próbując unikać odpowiedzialności. W końcu wyprowadził się z miasta i zerwał kontakt, zostawiając Marka z całym długiem na głowie.
Długotrwałe skutki i wnioski
Marek przez kilka lat spłacał dług, który nie był jego. Przy każdej racie czuł ból – nie tylko finansowy, ale i emocjonalny, bo żal po przyjaźni, którą uważał za solidną, był trudny do przełknięcia. Historia podżyrowania kredytu stała się dla niego przestrogą, którą opowiadał znajomym i rodzinie, by przestrzec przed ryzykiem, jakie niesie poręczenie.
Gdyby Marek miał teraz możliwość cofnąć czas, nie podjąłby się tego. I chociaż wciąż nie miał żalu do Janka, bo rozumiał, że przyjaciel również się pogubił, był świadomy, jak ważna jest ostrożność i świadome decyzje w sprawach finansowych.
Przesłanie
Ta historia Marka i Janka to przypomnienie, że czasami nawet bliska przyjaźń nie chroni przed konsekwencjami błędnych decyzji. Gdy ktoś bliski prosi o podżyrowanie kredytu, warto pamiętać, że każde podpisane zobowiązanie może przerodzić się w długoterminowy ciężar.
Historia z życia wzięta 30-letniego Marka i bolesnej utraty pieniędzy oraz przyjaciela z powodów finansowych.