Nazywam się Joanna i mam 33 lata. Przez kilka lat pracowałam w korporacji ceniąc sobie stabilność i wygodę, ale w pewnym momencie poczułam, że moje życie utknęło w rutynie. Ostatnie dwa lata w biurze były dla mnie wyzwaniem, które postanowiłam rozwiązać w sposób drastyczny. W końcu, pewnego zimowego wieczoru, zadecydowałam: rzucam tę pracę i wyruszam w podróż.
Decyzja o podróży
Zaraz po podjęciu decyzji, poczułam przypływ ekscytacji. Marzyłam o podróżach do egzotycznych miejsc, poznawaniu nowych kultur i ludzi. W ciągu kilku miesięcy udało mi się zaoszczędzić trochę pieniędzy i zaplanować pierwszą wyprawę do Azji. Marzyłam o Wietnamie, Tajlandii i Indonezji – krajach pełnych kolorów, smaków i przygód.
Przygotowania
Wszystko wydawało się proste: zakupiłam bilety lotnicze, zorganizowałam noclegi i spakowałam plecak. Podczas ostatnich dni w biurze czułam się jak w transie. Pożegnałam się z kolegami, obiecując, że będziemy w kontakcie. „Nie martwcie się o mnie, będę szczęśliwa!” – krzyczałam z uśmiechem.
Początek podróży
Moja podróż rozpoczęła się z ogromnym entuzjazmem. Pierwsze dni w Wietnamie były magiczne. Zatłoczone ulice Hanoi, aromatyczna zupa pho i piękne widoki na Halong Bay – czułam się jak w raju. Z każdym dniem jednak zaczęłam dostrzegać, że podróżowanie wcale nie jest tak proste, jak myślałam.
Problemy zaczynają się
Po kilku tygodniach, w momencie, gdy myślałam, że z każdym dniem czuję się lepiej, pojawiły się problemy. Najpierw straciłam portfel z wszystkimi dokumentami. Poza tym, zaczęłam tęsknić za codziennym życiem i stabilnością, które tak bardzo chciałam porzucić. Dodatkowo, zaczęły się problemy zdrowotne. Miałam problem z żołądkiem, który stał się dość uciążliwy.
Wyzwania podróży
Z każdym dniem stawałam się coraz bardziej przytłoczona. Noclegi w hostelach, ciągła zmiana lokalizacji, a do tego językowa bariera – to wszystko zaczęło mnie męczyć. Miałam wrażenie, że podróż, która miała być spełnieniem marzeń, stała się koszmarem. W końcu postanowiłam, że nie mogę dłużej tego ciągnąć. Zrozumiałam, że podróżowanie nie jest dla każdego i że czasami tęsknimy za tym, co mamy.
Powrót do domu
Po trzech miesiącach zdecydowałam się wrócić do domu. Kiedy weszłam do swojego mieszkania, poczułam ogromną ulgę. Zrozumiałam, że to, co dla mnie najlepsze, to nie tylko podróże, ale również stabilność i bliskość do rodziny oraz przyjaciół. Wróciłam do pracy, ale z nowym podejściem. Teraz wiem, że warto dążyć do spełniania swoich marzeń, ale jednocześnie trzeba być realistą.
Refleksja
Moja historia pokazuje, że życie jest pełne niespodzianek. Czasami musimy spróbować, aby zrozumieć, czego naprawdę chcemy. Moja decyzja o podróży nauczyła mnie, że nie ma nic złego w poszukiwaniu przygód, ale ważne jest, aby wiedzieć, kiedy wrócić do korzeni. Dziś z uśmiechem wspominam swoje przygody, ale cieszę się, że mam stabilne życie, które kocham.